Wszyscy dobrze wiemy, że spojrzenie na coś w inny sposób, pozwala zmienić punkt widzenia. O choćby taki mikroskop... Czyste? Gdzie tam – roją się na tym bakterie i roztocza. Gładkie? A w życiu – poorane marjańskimi rowami. Podobnie bywa z literaturą (także dla dzieci). Niekiedy spojrzenie bardziej dokładne potrafi wiele zmienić. Przykład na dziś: „Nikt nie lubi rozbójników” Leonida Jachnina.
To całkiem sympatyczna historyjka o kapeluszniku zwanym mistrz
Rondo, który wracając z targu przez las stworzył z głupia frant tekturowe
miasto (z pudełek po sprzedanych kapeluszach) i zasiedlił ludzikami, które – a
jakże – mają sznureczki, za które można pociągać. W sumie, aż głupio byłoby
tego nie wykorzystać... W historii tej istotną postacią jest także leniwy i
nieudolny (co nie czyni go wcale mniej groźnym) zbój Ostroga oraz jego
przeciwniczka opowiadająca się po stronie dobra - Landrynka, dziewczynka z papierka
po cukierku (ma też pieska o równie słodkim imieniu Czekoladka).
Fabuła jest mniej więcej taka: Rondo tworzy miasto, po czym
spotyka Landrynkę, która właśnie straciła dom (papierek od cukierka) i nie za
bardzo wie, co robić. Mistrz radzi jej, aby poszła pracować do cukiernika w tekturowym
mieście. Idąc tam dziewczynka spotyka Ostrogę, który w miasteczku widzi
doskonałe miejsce - początkowo do rabunku, potem także do terroru. I
rzeczywiście zbój zaprowadza totalitarne rządy, ogłasza się królem, zastrasza
mieszkańców i zmusza ich do pracowania na jego zachcianki, znajdując
skwapliwego pomocnika w osobie niejakiego Ulepka. Pomoże dopiero interwencja
stwórcy, mistrza Rondo, który razem z Landrynką i błaznem Fujarką przegania
zbója.
A zatem historyjka klasyczna, acz sympatyczna. Wiele razy to
czytaliśmy, zło się panoszy wśród uczciwych ludzi, dobro zwycięża zło, wszyscy
żyją długo i szczęśliwie pod hasłem „dobroć, wolność, praca” itd. Miasteczko w średniowiecznym
anturażu, przedstawione zostało na ilustracjach Jewgienija
Monina iście po szancerowsku. Jednak hola, hola – książka ukazała się w
1988 roku, kiedy w najlepsze istniał jeszcze i ZSRR, i PRL, a nawet coś takiego
jak TPPR (Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej było polskim wydawcą tej
książki). Czy TPPR mógł wydać coś nie propagandowego? Jak się o tym nie myśli,
to nie przeszkadza. Jednak kiedy się zacznie – trudno skończyć. I miej tu
człowieku czytelniczą świadomość...
Praca – to był najważniejszy temat literatury najpierw
socrealistycznej, ale i później chętnie podejmowany i eksploatowany. To
patrzcie, co jest u Jachnina – sami rzemieślnicy, całe miasto pełne
rzemieślników – fryzjer, zapominalski cukiernik, szewc i wielu innych. W tym
wzorowym socjalistycznym środowisku (inteligencja jak wiemy była be) pojawia
się super-bumelant, wielgachny zbój Ostroga, który z pracy innych chce czerpać
profity dla siebie. Co ciekawe kreacja zbója doskonale obrazuje też kult
jednostki, dyktatora – charakterystyczny dla państw komunistycznych. Oczywiście
autor chciał dobrego pana, przywódcę ludu, władcę i demiurga przedstawić pod
postacią mistrza Rondo. Cóż kiedy Ostroga o wiele lepiej do tego obrazu pasuje...
Eh te zrządzenia losu i narracji...
Mistrz Rondo tworzy ludziki ze sznurkami, a więc Ostroga zacznie za te sznurki wreszcie pociągać. Mamy w książeczce także nieco odrażającą postać Ulepka, grubego pomocnika w cukierni, konfidenta i krętacza. Z tymi (nie ukrywajmy) dużo lepiej zarysowanymi bohaterami negatywnymi walczą niezwykle, nomen omen, kartonowi idealiści jak Landrynka czy błazen Fujarka. Oczywiście w finale „tych złych” spotyka zasłużona kara, a na murach miasteczka zawisa, jakbyśmy dzisiaj rzekli, baner reklamowy.
Ale, ale – przejechałem się po tej historii, tymczasem moim
dzieciom bardzo się podobała. Zobaczyli w niej przygodę, dostrzegli konflikt –
Kostek bardzo przeżywał przedstawione wydarzenia. Jeszcze nie wie, że jego tato
czytał na proseminariach powieści produkcyjne. Zatem podsumowując – do czytania
dla dzieci jak najbardziej, a dla rodziców do rozmyślania i zestawiania z
dzisiejszą sytuacją polityczną.
/BW/
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!